• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Wcale nie ma nas, nie dziejemy się.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2011
  • Listopad 2010
  • Lipiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Listopad 2009
  • Sierpień 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Grudzień 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Sierpień 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Maj 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004

Archiwum grudzień 2007

z sercem, co nigdy urzmeć porządnie nie...

Kradnę, kradnę. Wszystko i wszystkim. Bo mi też ukradli. Głupia. Ukradłam mój największy skarb, żeby go później zostawić, wyrzucić, podeptać i zapomnieć. A teraz boli, boli jak cholera. Boisz się, prawda? Tak szmato, zawsze wszystkiego się boisz, jest tylko strach i ty, nic więcej. No, może niezdecydowanie, niepewność, ciągle, na każdym kroku. Obcy zapach wokół ciebie, nienawidzisz tego. Poukładana, grzeczna. Boisz się tego obcego, bo nie znasz go, nie wiesz, o co tu chodzi, czego się możesz spodziewać. Boisz się, bo chciałaś tamtą pewność, a nagle okazało się, że spierdoliłaś wszystko i to znów twoja wina, bo nic nie potrafisz zrobić dobrze, nic do końca. Nic ci się nie udaje, bo jesteś nic nie wartą szmatą. No i powiedz mi, co zrobisz? Nie zapomnisz, to jasne, ale ile tak można? Jeszcze trochę, wierzysz, jeszcze w to potrafisz wierzyć. A potem? Co dalej? Wszystko jest absolutnie nie tak, bo uciekasz, zamiast żyć naprawdę. Boisz się, boisz się i to doprowadza cię do obłędu. Ale jeszcze trochę, spróbuj. Wytrzymaj i nie rób nic sobie, nie fizycznie, bo znienawidzisz siebie jeszcze bardziej. Wyrosłaś z tego, nie zapominaj. Za stara jesteś, by się tak bawić.  Dziś co? Kończy się rok, który przemielił cię jak maszynka do mięsa, zrobił z ciebie jeszcze gorsze ścierwo i to na twoje własne życzenie. Nikt nie kazał ci tego zaczynać, mogłaś powiedzieć sobie stop, kiedy przestało być kolorowo-ale nie, ty nie, ty nie potrafisz, ty musisz udupić się do końca. Bilans? Nie wiesz, prawda? Dużo ujemnego, ale czy bardziej ostre i wyraźne, niż to kolorowe? To, co wynosiło cię pod sufity zdaje się być lepsze, niż to, co pogrzebywało żywcem razem z uczuciami. Tylko na jakim poziomie teraz jesteś, szmato? Żadnym. Nie ma cię. Lepiej, żeby cię nie było-i dla niego, i dla ciebie. Ale przecież wiem, że fascynują cię nieprzespane noce i to, co wtedy czujesz. Analizujesz bez końca, obnażasz swoje wnętrze, rozkręcasz siebie na kawałeczki, wypruwasz flaki i kręci cię to, kochasz, uwielbiasz, czcisz siebie rozpierdoloną i skurwioną do szczętu. Topisz się w pieprzonym egoizmie i dobrze ci z tym. Nie jesteś miła, dobra i taka, jaką cię chcą, nie. Jesteś beznadziejna, jedyne trafne określenie. Uprzejma do bólu w stosunku do innych, tylko po to, by zaspokoić swój głód-uwielbiasz być doceniana, uwielbiasz, gdy ktoś powie ci, że jesteś niesamowita, niezwykła, cudowna. Pławisz się w samouwielbieniu, które potrzebuje nieustannego poparcia ze strony obcych. Sama sobie tego nie zapewnisz, zbyt dobrze wiesz, że nic nie jesteś warta, że jesteś szmatą do samego końca siebie. I zamknij już sobie mordę, i tak nie dostaniesz tego, czego pragniesz. Schowaj się znów w czterech ścianach swojego pokoju, wejdź do łóżka i patrz się w sufit. Nie odzywaj się, bo nie masz nic do powiedzenia. Za dużo ciebie wszędzie. Daj mi spokój. I jemu też.
31 grudnia 2007   Dodaj komentarz

wystąpił nagły Ciebie brak

Kolejna nieprzespana noc. To samo. Oglądam świat z perspektywy mojego łóżka i udaję, że wszystko w porządku. Jak zasnąć, kiedy tyle rzeczy nie daje spokoju? Wypierdalaj z mojej głowy! A może jednak nie? Przecież przyzwyczaiłam się do tego, że jesteś, wręcz lubię to. Zrób coś. Jak zwykle. Moja śmierć na pięć. Nie chcę Cię tutaj. Niekończące się dialogi z Tobą. A w mojej głowie za dużo. Uratuj mnie. Bądź, żebym już nie musiała. I dziś "wystąpił nagły Ciebie brak". I śmierć na pięć, świat wyskoczył oknem.
27 grudnia 2007   Dodaj komentarz

Jestem kurwą, która wyrwie Ci serce

Wiesz, czemu to wszystko tak? Nie wierz mi i nie ufaj bo jestem kurwą, która wyrwie Ci serce. Nie pozwól na to, żebym Cię dotknęła, bo to zaboli. I Ty też mnie nie dotykaj, bo jeszcze uwierzysz, że mam uczucia. Nie zbliżaj się do mnie, bo spróbujesz oszukiwać się, że ze mną warto rozmawiać. Odsuń się jak najdalej ode mnie, w przeciwnym razie już nigdy nie będzie dobrze. Nie dotykaj mnie w ten sposób, zrozum, że to do niczego nie doprowadzi. Nie myśl o mnie, bo tak będzie lepiej dla Ciebie. Masz zupełnie inne oczy i nie chcę Cię takiego, nie rób tak, nie prowokuj mnie, bo odbiję sobie na Twojej, niczemu nie winnej osobie wszystko, co bolało przez tyle czasu i boli nadal. Nie pozwól mi na to, odejdź już, teraz, nie próbuj walczyć o mnie, bo jesteś na z góry przegranej pozycji. Nie patrz tak na mnie. Nie rób tego, bo będziesz cierpiał, bo potem przestaniemy rozmawiać. Przecież widzę, czuję... Ale nie mogę zrobić nic. Bo jestem kurwą, która wyrwie Ci serce. Tak, to egoizm, nie pozwalać Ci na to, ale już nie chcę takich sytuacji. Tyle się zmieniło, a ja ciągle boję się być blisko. Ile razy już zależało mi, ale nic z tego nie wyszło, bo bałam się? Za dużo. I nie potrafię żyć z jednym człowiekiem dłużej. Zostawiamy siebie nawzajem, bo ja mam chora głowę i kiedy nie radzę sobie z nią, nie umiem rozmawiać. Mam wypaczone postrzeganie świata, drobiazgu urastają do rangi problemów nie do rozwiązania i kończy się przyjaźń i miłość. Za każdym razem. Dlaczego? Chyba znam odpowiedź-bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart.

Nie wiem, dlaczego ludzie mówią mi, że jestem dobrym człowiekiem. Żebym się nie zmieniała. Za mało mnie znają, tak dobrze udaję, mam kilka twarzy? Nie potrafię tego pojąć.

Jestem kurwą, która wyrwie Ci serce. Nie zapominaj o tym, gdy znów przychodzisz do mnie, a ja pozwalam Ci na więcej, niż innym. Pamiętaj... I daj mi w końcu spokój, nie chcę Ciebie więcej. Nikogo nie chcę. Zamykam drzwi od mojego pokoju i chcę wierzyć, że po za nim nic już więcej nie istnieje. Dobrze mi z tym. Za dużo ludzi wokół mnie, zbyt wiele obowiązków i próśb, które koniecznie muszę spełnić, nie mogąc odmówić. 

Znów jest to samo. Ciągle było. Nic się nie zmieniło od tamtego lata. I znów idę pomiędzy wami i słucham tych rozmów. Ćpun. Ćpun. Ćpun. Wiesz, jak to boli? Nawet nie wiem, co mam zrobić. Dać ci święty spokój, wiem. Nie mogę zrobić nic. Ale to boli, bo nie jesteś obojętny. Ani ty, ani on. I wiem, ufasz mi, on też. Co z tego? Żeby być w porządku w stosunku do was, oszukuję najlepszego przyjaciela. Gdzie tu sens? Gubię się w tym, za długo już. Ćpun, ćpun, ćpun. Ja? Nie wiem, po co. Jesteś od zawsze. Zastanawiam się... o co tu chodzi? I ty, i on. Po co ci kobieta-masz benzo. I po co ci prawdziwy świat, skoro masz wszystko inne. Tak łatwiej, prawda? A ja w tym wszystkim, zawsze obok ciebie... i czasami nie mam już siły, czasem zrobiłabym to samo, co ty...

 

Zastanawiam się, bo mija czas. Jak długo jeszcze? I Ty? Zdążysz mi powiedzieć, że mnie kochasz, zanim skończy się czas?

25 grudnia 2007   Komentarze (1)

Grudzień

Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart.
17 grudnia 2007   Dodaj komentarz

Kradnę

 (...) każdy z nas ma swoją samotność, jedyną i niepowtarzalną, która nigdy nie jest tożsama z cudzą. Potwór ma wiele głów, wiele twarzy. Każdy ma swój własny szklany klosz. Klosze mogą się do siebie zbliżać, ale nikt nie może wyjść ze swego więzienia, ani tym bardziej wejść do cudzego. Jeżeli chcemy żyć, musimy pogodzić się z faktem, że jesteśmy skazani na duszne powietrze własnego klosza, na nieuleczalną alienację, na pozory bliskości tym boleśniejsze, im bardziej złudne. (...)

06 grudnia 2007   Komentarze (1)
Czaro | Blogi