ON
Tyle razy mowil mi, ze mnie kocha. Jeszce wiecej razy ranil mnie i mowil, ze to dla mojego dobra. Tyle razy pokazywal mi, ze jestem nikim. Widzialam to w jego oczach, gniew bez granic, pusty gniew. Za kazdy najdrobnijeszy blad awantura. Nawet za to, ze za dlugo siedze w lazience...Za kazde niedopatrzenie kara. Nacisk psychiczny. Ciagle niezadowolony. Ciagle ja musze byc lepsza, niz jestem, ale zarazem taka, jak on chce. Bo kazdy bunt jest zly. Wczoraj kolejny raz-lzy. Lzy bezsilnosci. Nie, nie ponize sie przed nim, nie bede plakac przez niego. Juz nigdy...