Nie chcesz?
Taaak...Znow sie zawiodlam. Tak jest zawsze. Znow zaufalam. Myslalam, ze bedzie dobrze. I bylo. Do czasu. Zastanawiam sie, dlaczego tak jest. Moze to moja wina? Moze nie potrafie byc taka, jakbys chcial? Przyjacielu...potrzebuje Cie! Teraz. Byles. Kochalam Cie, tak, kochalam, i nadal kocham. Nie potrafilabym przestac. Stales sie czescia mojego zycia. Nie mozna tak poprostu Cie z niego wykreslic, wyrzucic. Zmieniles sie. Tak bardzo....tak duzo sie dzialo. Wiedzialam, ze sie zmienisz. Ale nie sadzilam, ze az tak. To boli. Patrze na Ciebie i widze, jak stajesz sie mi obcy. Jestes obok mnie, ale juz nie moj.
Nie musze Cie widziec. Nie musze. Nie chce. Nie chce widziec tej Twojej miny czlowieka cierpiacego. Cierpacego? A moze to jest cierpienie na pokaz? Tak tak Kochanie...Ty chyba udajesz. Bo zle Ci jest, gdy jestes wesoly. Nie umiesz tego docenic.
Zycie jest pojebane. Ludzie sa popierdoleni. Przychadza, odchadza...a ja zostaje sama. ZAWSZE SAMA...