a nic
jakos sobie zyje. Dochodze do wniosku, ze zeby byc czlowiek szczesliwy, musialabym byc caly czas pijana. Tak jak ostatnio....wtedy bylo naprawde dobrze....A teraz jakos sobie jest. Jeszcze jestem silna...bo sie nie pocielam od bardzo[jak dla mnie] dlugiego czasu. Co bedzie dalej...? Wolalabym nie wiedziec...